Obserwatorzy

wtorek, 19 sierpnia 2014

IZZY

Mam sobie od dwóch lat pieska




dzielnie mi we wszystkim asystuje jest moją wielką radością ale też wielkim kłopotem
w zeszłym roku podczas sterylizacji została zakarzona gronkowcem ...
sama sterylizacja to była makabra ...
pies nie mógł dojść do siebie
potem zaczyna się koszmar ..antybiotyk na który miała uczulenie i wymioty , a tu cały brzuszek rozpruty ...wielki ból a po tygodniu ropa straszna ...niby że alergia na szwy ...moim zdaniem to był już właśnie ten gronkowiec...
sama sterylizacja ---nigdy więcej !!!!!!
dla suczek to nie jest żaden zabieg to normalna bardzo inwazyjna operacja
szkoda gadać
w przypadku Izzy były wszystkie możliwe powikłania





to był marzec ..w sierpniu zaczeły się pojawiać na jej pleckach takie grudki jakby z ropą i potem strupki ..coraz więcej i więcej ...
u weta diagnoza , że to alergia ..znowu leki znowu dieta ...i nic
tak to trwało aż na wiosnę zmieniłam lekarza ..badania , wymazy ..koszty i koszty ...diagnoza ..gronkowiec koaguloujemny ..dzięki , że choć nie złocisty
5 tygodni antybiotyku ..makabra ..pies zwiewał prZedemną gdZie pieprz rośnie ...i ulga bo w końcu skóra była różowa i gładka a pias radosny ...

teraz od nowa się zaczyna ..gronkowiec 1:0
wczoraj podałam antybiotyk i zwymiotowała ..podalam jeszcze raz i całą noc miałaM Z GŁOWY ..
była niespokojna biegsła skomlała ..koszmar ..rano podałam ..wymioty ...
no to koniec inny trzeba
do weta znowu ..
tym razem zastrzyki ...5 tygodni zastrzyków ..ja zwariuję normalnie
nie chcę nawet myśleć jaki to będzie koszt

biedny piesek
taka moja mała przytulanka kochana ...wystarczy tego cierpienia jak na jednego psiaka co?



no się najęczałam ..wybaczcie mi to ale muszę bo czuję , ża zaraz mnie rozerwie




8 komentarzy:

  1. O boze biedactwo :( jak mi przykro oby wszystko bylo dobrze..

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucynko,bardzo dobrze zrobiłaś, że się zdecydowałaś na sterylizację. Suczka z ropomaciczem dużo bardziej cierpi, a w większości przypadków umiera.
    Miałyście pecha, że trafiłyście na ten gabinet weterynaryjny.
    Trzymam kciukasy za zdrowie Izzy
    CMOK

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna sunia. A skąd ten gronkowiec tym razem ?
    Ja mam pekińczyka, jak ją kupiliśmy po paru dniach wymacałam u niej guzka na brzuszku, gość chciał nam wymienić szczeniaczka, ale nikt już w domu nie chciał innego. Wet. powiedział, ze to przepuklina i jak nigdy nie będzie miała młodych to się jej nic nie stanie, jeśli tak, to może przypłacić to życiem. Nie robiliśmy sterylizacji, z obawy właśnie przed powikłaniami, pilnujemy jej jak oka w głowie. Teraz ma już prawie 10 lat i od 3 choruje na padaczkę, podaję jej codziennie lek, nauczyła się, że pokruszona tabletkę dostaje na swojej łyżeczce, to prawie rytuał, nie zje nic, jak nie dostanie leku. Pies jak człowiek do wszystkiego musi się przyzwyczaić :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. sugerowałabym zmianę weta, bo to nie do końca jest prawda, że oni wszyscy kochają tylko zwierzęta, niektórzy (a raczej wielu) bardziej kocha kasę, może inna diagnoza będzie albo inne podejście.

    Szkoda futrzaka, :-(
    tak to już jest,że wkradają się w nasze łaski, kradną serce i staja się pełnoprawnymi członkami naszych rodzin.
    To jak tu nie leczyć...

    OdpowiedzUsuń
  5. Przykra historia, szkoda zwierzaka. Człowiek przywiązuje się do futrzaka i traktuje jak rodzinę, więc nie dziwię się Twojej frustracji i cierpienia. Może faktycznie wizyta u innego weta będzie dobrym pomysłem. Życzę Ci cierpliwości i zdrowia dla czworonoga. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaką masz słodziutką psiunię:))) Tak jak moja - biała;) Bardzo mi przykro, że biedactwo tak dopadło :( Ale mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży - głowa do góry. Może spróbujesz wizytę u innego weterynarza?
    Życzę powodzenia:) Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  7. dziewczyny wet jest wlaśnie dobry ..najlepszy w mieście ..a gronkowiec to taka menda i tyle ...nawet ludzie leczą się bardzo długo ...i nie zawsze da się z niego wyleczyć
    jeszcze mam na to nadzieję ..będę próbować ...musi się udać i tyle

    OdpowiedzUsuń
  8. Zanim nasz Puszydor trafił do weterynarza, przeprowadziliśmy wywiad. To jest urok dużego miasta - ma się wybór. I tak mamy weterynarza do chorób (padaczka i alergia) i weterynarza do wystawiania recept. A psinka śliczna - powodzenia w leczeniu.

    OdpowiedzUsuń