Obserwatorzy

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Wypad rodzinny

Dziewczyny pojechaliśmy na weekend do Kołobrzegu ...wszystko było bajecznie ..super nocleg w zajebistym miejscu ..piękna plaża i okolica ..szczęśliwa córcia ( bo jest tam na obozie sportowym i ją odwiedziliśmy)
...ale
ledwie ruszyliśmy na A4 w kierunku Wrocławia remonty ..70km/h
szlag by to trafił
potem w końcu na S3
przeklęta doga !!!!!
na każdym przewężeniu staliśmy ok 2 h
próbowaliśmy szukać alternatywnych ścieżek ...nie ma !
po prostu kurwa nie ma
13h jechaliśmy 580 km ...
nie było miejsca na siku ..na nic ..tylko płacz dzieci i przekleństwa ...
zamiast na 10.40 byliśmy na 18.00
diabełdiabełdiabełdiabełdiabełdiabełdiabeł:evil
miejsce przeurocze ...dość drogi był nocleg ale warunki luxus ...było warto
piękna miejscowość
zlłaziliśmy do bólu
pyszna rybka ...smażona i wędzona gorąca jeszcze
zabawa
a to wszystko ze snem to 20 h
i powrót ....miało być inaczej ..żal trochę ..że tak krótko ale nic nie mogliśmy poradzić na to
wyjechaliśmy o 15.00
szło zajebiście 300km poszło jak z bicza strzelił
i za Świebodzinem wypadek ...
ponad 2 h stania ..potem otworzyli bramki i spowrotem do Świebodzina objazdem na Zieloną Górę
zaczyna się horror
jak coś jebło w aucie to nie pytajcie
jeden smród i nic więcej
kupa dymu
Art patrzy a tam pokrywa silnika na zaworach rozerwana
dosłownie rozszarpana ..olej z silnika sikał na wszystkie strony
bałam się że się nam auto zapali
a tu 40* w słońcu
ja nie wiem jakim cudem dotarliśmy na CPN
( kto tam jechał to wie że na tym odcinku jest ciężko z parkingamu)
i co dalej ???????
dolał oleju otwożył klapą ...podrapał się po głowie
poszedł do sklepu kupił poxilinę i zakleił dziórę
postaliśmy trochę i w drogę
...jakoś szło ...co chwilę stawanie i dolewanie oleju ..ogrzewanie na fuuul bo się silnik grzał ...koszmar
wjechaliśmy na A4 ...już blisko domu ....
radość
...wypadek przed wrocławiem
kurwa miałam dość ..trzymałam fason ...
bo co było zrobić????
1000m do zjazdu na Oławę
w końcu pojechaliśmy awaryjnym pasem ...powolutku ..wbrew przepisom ...100m do zjazdu stoimy bo pas zajęty ..i tak całą godzinę
w końcu jakoś się udało zjechać ,,,jakieś 3km za zjazdem ..w szczerym polu ..bez pobocza ..szlag trafił auto ..a tu 70km do domu
4.00 rano ...ciemno jeszcze ...ja na 7.00 do pracy
13h w drodze
zaniemówiłzaniemówiłzaniemówił
nie napiszę co powiedziałam ....
a cop pomyślałam ....
obdzwoniliśmy wszystkich ...nikt nie może nas holować
auto ma 1,5t
jest co ciągnąć
..w końcu o 5.00 kolega się znalazł
dotarliśmy na 6.20 ...ja prosto do pracy ...bez chwili snu
Art do mechanika
cały rozrząd poszedł ...i nie wiadomo czy nie slinik ...nie pytajcie o prognozę kosztów
..jestem wkurwiona !!!!
dziwi się ktoś????





11 komentarzy:

  1. Lucynko, bardzo szkoda, auto to dziś bardzo ważna rzecz. Ale jesteście cali i zdrowi, macie pracę, jeszcze sobie autko kupicie. Sama widziałas po drodze, że nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
    Pozdrawiam Cie serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację ..zresztą jak zwykle kochana ...mam auto w doopie

      Usuń
  2. no w sumie Ewa trafiła w samo sedno . Dojechaliści i wróciliście cali i zdrowi a przynajmniej za kilka dni bedziecie się śmiac , że to był Wasz weekend życia, będzie co wspominać :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. oj nie zazdroszczę, też bym się wkurzyła, ale najważniejsze, że cali i zdrowi dotarliście do domu

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem nerwy, bo sama jakiś czas temu musiałam zostawić samochód kilkaset kilometrów od domu i skończyło się wymianą turbiny i silnika. Aczkolwiek jestem osobą spokojną, nieprzeklinającą więc "ciężko" mi się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, jaki naładowany emocjami wpis. Najważniejsze, że dojechaliście do domu w całości. Cieszę się, że Ci się na moim podwórku podobało.

    OdpowiedzUsuń
  6. Auto naprawione ....nie było źle tak jak się wydawało na początku
    ale nerwy to mnie brały za kazym razem gdy o tym pomyślę

    OdpowiedzUsuń